Tak więc dwie godziny przed zachodem, słońce świeciło całkiem śmiało. Pozostał silny, chłodny wiatr, ale Weronika naprawdę dawała radę!
Myślę, że trochę zazdrościła mi, patrząc jak szczelnie opatuliłam się płaszczem, ale mam nadzieję, że efekty naszej pracy jej to wynagrodziły.
Mamy już pomysł na kolejną wspólną sesję, jednak tym razem musimy poczekać na znacznie wyższe temperatury.
Ta seria odbiega od zdjęć, które robiłam dotychczas. Przyznam szczerze, że trochę bałam się pójść w taki miejski klimat. Ale chyba wyszło całkiem fajnie, prawda? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz